Każdy chłopczyk (dla przypomnienia: mają 3 i 5 lat) dostał blok techniczny z czarnymi kartkami. Z zestawu kredek, pasteli olejnych oraz farb wyjęłam tylko trzy kolory: biały, srebrny i złoty. Spodziewałam się buntu, że tu nie ma ich ulubionego niebieskiego, albo, że jak mają narysować czerwony samochód takimi farbkami itp, itd, etc. Gdy jednak chwycili pędzle w dłoń… nastała cisza, a ja również siedziałam cicho jak mysz pod miotłą, aby w żaden sposób nie sprowokować ich do marudzenia o ograniczeniu kolorów.
Żadne marudzenie jednak nie nastąpiło. Wielka szkoda, że nie umiem na fotografiach oddać pasji i energii, jakie towarzyszyły moim dzieciom podczas tej zabawy. Młodszy przez długi czas stał, był tak pochłonięty i skupiony na pracy, że nie był w stanie usiąść. (Fakt, że trochę ich przegłodziłam, nie malowali farbami jakieś dwa tygodnie). Kiedyś pisałam o tym, że moje bardzo energiczne i rozbrykane dzieci najlepiej skupiają się, gdy słuchają audiobooków. Włączyłam Muminki, które zawsze się u nas sprawdzają. A miks farbek i literatury przepięknej dał takie efekty:
Ja poproszę taki obrazek. Efekt przepiękny, może być inspiracją do dalszej zabawy, do tworzenia historyjki. Można stworzyć swoją własną książeczkę. Brawo!
Bardzo dziękuję mojej najwierniejszej czytelniczce za komentarz :) W najbliższych dniach kupię ramki.