Zaskórniaki… pojawiły się na rynku, gdy mój starszak był tak malutki, że jeszcze nie siedział samodzielnie, a jego głównym zainteresowaniem było ssanie piersi… Długo się jednak nie zastanawiałam, tylko kupiłam książkę, pełna obaw, że nakład się wyczerpie, zanim moje dziecko zainteresuje się tematem.
Nakład się nie wyczerpał, przypuszczam, że musiały być wręcz dodruki, bo książka nadal jest w sprzedaży i bardzo dobrze, bo warto po nią sięgnąć.
Książkę wydało Narodowe Centrum Kultury, a dotyczy ona ekonomii. Uwielbiam, gdy różne dziedziny się przenikają, gdy się uzupełniają, gdy współistnieją, bo to najlepsza sytuacja, aby poszerzyć horyzonty. Nie zamykać się wyłącznie w świecie własnych zainteresowań, ale być ciekawym tego, czego nie znasz i nie rozumiesz. Nie patrzeć z wyższością na tych, którzy reprezentują zupełnie inne obszary wiedzy niż Ty, bo to właśnie od nich nauczysz się najwięcej i będziesz coraz więcej rozumieć. To jest bardzo ważna postawa, moim zdaniem.
Zatem dziś na warsztat biorę ekonomię :)

Na pierwszy rzut oka sprawa jest prosta. Rzecz dzieje się w ogrodzie zoologicznym. Zbiór okazów jest jednak specyficzny. Zawiera gatunki powszechnie znane, jak choćby: ustawa, procent, faktura czy fucha, ale także bardziej tajemnicze, np.: piramida finansowa, dywidenda, rating lub parabank. I wiele, wiele innych zwierząt. Bo każde z ekonomicznych zjawisk zostało przedstawione jako mniej lub bardziej sympatyczne zwierzątko, które posiada cechy związane z danym pojęciem.

„- Ratunku! – darł się Dozorca, siedząc na samym szczycie strzelistej topoli. Przy jej pniu warowało stworzenie przypominające krzyżówkę owczarka niemieckiego z rekinem (…)
– Pan go zabierze!… – krzyknął Dozorca.
– Właśnie mam taki zamiar – odpowiedział pan Rysio, nie spuszczając wzroku ze stworzenia. – Kto otworzył klatkę?
– Ja – wyznał płaczliwie Dozorca.
– Po co?!
– Myślałem, że jak się wybiega będzie spokojniejsze…
– Spokojniejsze… – mruknął pan Rysio, przysuwając się krąg bliżej – To jest fiskus. On, a nie ono. Trzeba pilnować, żeby go nie przekarmiać, bo będzie chciał wciąż więcej i więcej…
(…)
– Spokojnie, to bardzo pożyteczne stworzenie – odpowiedział pan Rysio, klepiąc potulnego teraz fiskusa po głowie. – Ale musi być dobrze wytresowane, bo inaczej sam pan widział… katastrofa…”
„ – Tu, w tych słojach, widzimy różne marże, które nie miały szansy przeżyć – powiedział, gdy wszyscy stłoczyli się już w laboratoryjnym wnętrzu. – Niektó…
– A w czym one pływają? – zapytał jakiś grubasek.
– W formalinie. Niektó…
(…)
– Ta marża jest zbyt duża, rzeczywiście – powiedział. – Nikt nie chciał kupić towaru, do którego ją dodano, no i… – Rozłożył bezradnie ręce.
– Wylądowała w słoiku – szepnęła dziewczynka z warkoczykami i zachichotała.
– A tamta jest malutka, zbyt mała – kontynuował niezrażony pan Rysio – Przynosiła zbyt małe zyski, no i…
(…)
– A ten handlowiec, który sprzedawał towary z takimi marżami, też tu gdzieś jest? -Grubasek rozejrzał się dookoła z ciekawością.
– Na szczęście nie – odpowiedział pan Rysio. – Zresztą nie mamy tak dużych słoików”.

Historyjki są zabawne, dziecko się wkręca, bo oczywiście doskonale zna ZOO. Nieraz słyszało również pojęcia typu karta płatnicza, cena, emerytura, przelew… A mix tych światów jest zaskakujący, więc czytasz dalej… Poza tym, jak to zwykle bywa z dobrymi książkami dla dzieci, są ciekawe również dla dorosłych. Dla laików to może być przezabawne uporządkowanie wiedzy. Widziałam również miny kilku ekonomistów, którzy słyszeli czytaną na głos książkę. W zasadzie oni bawili się lepiej niż dzieci. Bo dla dziecka to opowieść i nowa wiedza, a dla dorosłego to naprawdę śmieszna metafora.

Zabawnym historyjkom towarzyszy ramka, w której znajduje się wyjaśnienie, np.
„Monopol jest nieprzyjemny. Pojawia się wtedy, gdy tylko jeden przedsiębiorca sprzedaje jakąś rzecz. Wyobraźmy sobie, że tylko jedna firma na świecie produkuje czekoladę i tylko ona ją sprzedaje. Jak sądzicie droższa byłaby ta czekolada niż jest teraz czy tańsza? Oczywiście, że droższa. A lepsza? Raczej nie, ale i tak nie moglibyśmy tego ocenić, bo nie byłoby wyboru. Najgorsze jest to, że tacy monopoliści na świecie od czasu do czasu się pojawiają. Ale nie martwcie się: są specjalne urzędy, które pilnują, żeby monopol nie zaszkodził rynkowi i nam, czyli konsumentom”.
„Dumping (czytaj damping) to sytuacja kiedy ktoś bardzo zaniża cenę. Wyobraźmy sobie, że jakaś firma produkuje tornistry. Kosztują one od 30 do 300 złotych. I nagle pojawia się tornister za złotówkę, podczas gdy koszt wyprodukowania najtańszego tornistra to 10 złotych. Po co więc ktoś sprzedaje po cenie poniżej kosztu produkcji? Zwykle robi to po to, aby wykończyć konkurencję – przecież większość osób zacznie kupować tornistry za złotówkę, a ci, którzy uczciwie produkują i sprzedają, mogą przez to zbankrutować. I po to właśnie bogatsze, duże firmy mogą stosować dumping (bo tylko bogatsze mogą sobie na to pozwolić) – aby zniszczyć konkurencję. W wielu krajach, w tym w Polsce, dumping jest zabroniony”.

Współczesne, nowe zawody są często trudne do wyjaśnienia małym dzieciom. Nauczyciel, lekarz, policjant, szewc. O tym można łatwo opowiedzieć. Co robi ekonomista? Nawet nie chcę wchodzić w temat tych zupełnie najnowszych zawodów, związanych ze światem IT. Wróćmy jednak do ekonomisty. Gdy zaprzyjaźniony przedszkolak został zapytany, czym zajmuje się jego tata (związany z sektorem finansowym), odpowiedział: „Jest telefonistą. Dużo rozmawia przez telefon”. W tym miejscu chciałabym przesłać najserdeczniejsze pozdrowienia dla telefonisty i całej jego kochanej rodziny :)
Książka Grzegorza Kasdepke i Ryszarda Petru pomoże wszystkim telefonistom wyjaśnić dzieciom na czym polega ich praca, a innych rodziców po prostu wesprze przy wyjaśnianiu finansowych zawiłości najmłodszym i może sprawi, że ich pociechy poczują się w tym obszarze pewniej :)

Mój pięciolatek bardzo chętnie słucha, gdy czytamy tę książkę. Nie mam jednak pewności, czy każde dziecko w tym wieku będzie miało ochotę na przygodę z ekonomią. Dlatego ten wpis przyporządkowałam do nieco wyższej kategorii wiekowej: 7-9 i 10+. Oczywiście, jak zawsze, zachęcam do eksperymentowania z młodszymi dziećmi.
Zaskórniki i inne dziwadła z krainy portfela powstały w 2014 roku dzięki współpracy Grzegorza Kasdepke z Ryszardem Petru – odpowiedzialnych za tekst. Do zespołu należał również Daniel de Latour, który stworzył ilustracje. Książkę wydało Narodowe Centrum Kultury, w ramach kampanii „Kultura się liczy!” oraz „Patrzy, jak czytasz. Ilustracje”.
Na podstawie Zaskórniaków… Teatr lalki i aktora w Wałbrzychu wystawił spektakl w reżyserii Daniela Arbaczewskiego (więcej informacji znajdziesz TU). Przedstawienie zostało zakwalifikowane do 25. Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej organizowanego przez Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego przy współpracy z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Jestem bardzo ciekawa, co sądzicie o tej książce – gorąco zachęcam do komentowania :)