W moim mieście nie spadł tej zimy ani jeden płatek śniegu.
Oczywiście, trudno jest ugasić pragnienie zimy. Literatura jednak często przychodzi nam z pomocą w różnych sytuacjach :) Tym razem na wysokości zadania stanęło krakowskie Wydawnictwo Znak, które z okazji kończącej się zimy-nie-zimy, opublikowało otuloną śniegiem książkę – Powrót wieloryba. Jej autorem jest Benji Davies, którego twórczość literacka łączy przepiękne ilustracje z ciekawą treścią. Co więcej, to jedne z najbardziej filmowych książek, jakie znam.
Bohater opowieści jest nam dobrze znany: to Noi, chłopczyk, którego przygody przeżywaliśmy już w książkach Mój wieloryb oraz Lato u babci (pisałam o nich TUTAJ). Jak zwykle, ogromną przyjemność sprawia samo oglądanie ilustracji. Nie dość, że Davies ma wybitny talent plastyczny, to dochodzi do niego jeszcze bardzo urokliwa zimowa sceneria świata przedstawionego – zasypane chatki, sople zwisające z dachów, skute lodem morze, gwiazdy betlejemskie umieszczone w oknie, latarnie. W zasadzie niezależnie od treści, sama warstwa wizualna jest urzekająca.
Ale Benji Davies nie byłby sobą, gdyby nie dołożył do tego piękna, wzruszającej historii.
Nie lubię pisać o treści książek, aby nie psuć czytelnikowi niespodzianki, tym razem zrobię mały wyjątek. Powrót wieloryba opowiada historię chłopczyka, który zostaje sam w domu i zaniepokojony tym, iż tata nie wraca, postanawia go odszukać. Na początku jego wyprawa nie wygląda zbyt różowo. Na pomoc chłopcu przychodzą, a raczej przypływają, przyjaciele. Moje dzieci z przejęciem kibicowały bohaterowi, aby misja zakończyła się sukcesem :)
Jedną z najważniejszych cech świata przedstawionego w twórczości Daviesa są bardzo bliskie relacje. Autor przedstawia rzeczywistość inną od tej, którą powszechnie znamy. Tu nie masz tysiąca znajomych na Facebooku. Tu jest pustkowie. Ale czy nasi bohaterowie są samotni? Czy są pozostawieni sami sobie, gdy potrzebują wsparcia?
Książka mówi nam o sile przyjaźni oraz o pomocy, którą możesz otrzymać od kogoś, do kogo sam wyciągnąłeś kiedyś, zupełnie bezinteresownie, pomocną dłoń. Niby to wszystko jest oczywiste. Ale czy takie zasady faktycznie obowiązują w naszym codziennym życiu?
Poza wzruszającą opowieścią, jest kilka drobiazgów-smaczków, które czynią lekturę jeszcze przyjemniejszą. Podobnie jak w poprzednich książkach o Noim, wielką frajdę sprawiało moim dzieciom liczenie kotów. Nasz bohater ma ich w sumie sześć i często są one sprytnie pochowane. Co więcej, pluszową przytulanką Noiego jest… Muminek, co również wzbudziło duży entuzjazm moich małych czytelników. Zwłaszcza, że w tych historiach jest bardzo muminkowy klimat.
W ciągu najbliższych dwóch tygodni zamknięte będą żłobki, przedszkola i szkoły, co ma zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa. W wielu komunikatach słyszymy, aby pozostać w domach. Pogoda jest u nas bardzo słoneczna i zachęca do spacerów po lesie, jednak gdy już wrócicie do siebie, pomyślcie o tym, że to dobry czas, aby nadrobić z dziećmi zaległości książkowe, filmowe, muzyczne :)
Więcej informacji o Powrocie wieloryba znajdziesz TU.