Benji Davies opowiada historie przede wszystkim za pomocą obrazu. Jest ilustratorem, tworzy filmy animowane. W zasadzie jego książki mogłyby nie mieć słów i też byłyby całkiem dobrze zrozumiane. Słowa są tu jedynie uzupełnieniem obrazów, rozszerzają ich kontekst, ważne są przede wszystkim wtedy, gdy pomiędzy bohaterami ma być dialog („Sydzie, zamierzałem ci o czymś powiedzieć – wyznał dziadek. – Widzisz…”). Z tego względu książki Daviesa mogą być zarówno czytane dzieciom przez dorosłych, jak i mogą spokojnie służyć do samodzielnej eksploracji przez malucha. (Zróbcie sobie eksperyment, obejrzyjcie jego książki bez czytania tekstu).
Opowiadane historie są z pozoru bardzo proste. Krąg bohaterów zawsze kameralny, są to wręcz duety: dziadek i wnuczek (Cudowna wyspa dziadka), babcia i wnuczek (Lato u babci), ojciec i syn (Mój wieloryb). Za to zwierzęta występują licznie, a role które pełnią są zarówno pierwszo-, jak i drugoplanowe. Mamy więc nieodłączne koty, przyjaciela-wieloryba w wannie i mewy – to w książeczce Mój wieloryb. Lato u babci wypełnione jest ptakami. W Cudownej wyspie dziadka główne zwierzęce role odgrywają ptaki tropikalne, małpa, żółw. Plus oczywiście mewy i kot. Wszystkie te historie dzieją się bowiem nad morzem. Jest w tych książkach coś z klimatu Muminków: bliskość przyrody, prostota życia, bliskie relacje.
Najbardziej uderzające jest jednak to, jakie tematy porusza autor. Wyspa i Wieloryb są bowiem o stracie. I to stracie najcięższego kalibru: o stracie najbliższych. Mamy więc przepięknie ilustrowane książki, urzekające nas feerią barw tropikalnego lasu, prostotą i kolorystycznym spokojem nadmorskiej okolicy, dziecięce, narysowane nieco łobuzersko, postaci, przyjacielskie zwierzątka i to wszystko jakoś tak nas uspokaja, usypia czujność, wprowadza błogi nastrój, pewną nostalgię. I nagle: ŁUP!
Ale wiecie co się wtedy dzieje? To dorośli się wruszają, bo już wiedzą co to wszystko znaczy. Dzieci nie płaczą, ok, smucą się, mają świadomość, że to nie jest bardzo wesoła historia. One się oswajają. A najciekawsze jest to, że chcą czytać książkę ponownie, w kółko wręcz, mój dwulatek sam po nią sięga, przegląda z zaciekawieniem, coś tam sobie pod nosem opowiada.
Lato u babci jest nieco inne. Mówi o starości, o tym jak może być dziwna z punktu widzenia kilkulatka. Najważniejsze jednak jest to, jak pięknie można się zaprzyjaźnić z osobą, z którą dzieli cię kilkadziesiąt lat życia, wzburzone morze (babcia mieszka na wyspie) oraz zupełnie inny sposób życia i zainteresowania.
Po pierwszą z książek sięgnęłam zupełnie przez przypadek. Przechodziłam, zobaczyłam w witrynie, „o, książka o morzu”, bo na okładce latarnia morska, fale, mewy, a każde lato mojego dzieciństwa to były wakacje u dziadków i właśnie takie klimaty. Nie spodziewałam się, co tam zastanę, nie czytałam żadnej recenzji, nie widziałam żadnej promocji. A tu taka perełka. Jeśli coś zbliża się do arcydzieła w kategorii książek dla dzieci to właśnie twórczość Benjiego Daviesa, z całą swoją prostotą. Szczególnie Cudowna wyspa dziadka.
Przepiękne ilustracje, prościutki tekst z ogromnym ładunkiem znaczeniowym, emocjonalnym. No po prostu piękne.
Książki Benjiego Daviesa wydaje Znak. Niestety, nie widzę wśród ich zapowiedzi The Storm Whale in Winter, ale może jeszcze zrobią nam na święta niespodziankę. Patrzcie jaka perełka, tutaj w wersji animowanej (na dole strony):
https://benjidavies.squarespace.com/the-storm-whale-in-winter
AKTUALIZACJA 11.03.2020
Powrót wieloryba jest już wydany w języku polskim.
Więcej informacji o książkach Daviesa znajdziesz TU.
Poniżej miks ilustracji z wszystkich trzech książek:
Opisałaś to tak, że chętnie sięgniemy po tę pozycję.
Dziękuję za ten głos :)